- Będę walentynką – oznajmił radośnie Tatko, wchodząc do mieszkania.
Poszedł do swojego pokoju, usiadł przy Biurku i włączył laptopa. Kolejną
godzinę spędził błądząc w czeluściach Internetu, sprawdzając czym właściwie są
te całe Walentynki i na czym polega bycie walentynką. W końcu święto przywędrowało
do nas, zdaniem Tatki, niedawno i jakoś
nie miał do tej pory okazji go obchodzić. Na kolację przyszedł mocno
zarumieniony, z włosem rozwianym i nieco obgryzionymi paznokciami. Wolałem nie
pytać, na jakie strony wchodził i czego się dowiedział. Jadł niewiele, patrzył
głównie w okno i co chwilę ocierał zroszone potem czoło. Wreszcie stwierdził,
że idzie wziąć prysznic i zamknął się w łazience. A ja poszedłem sprawdzić
historię przeglądania w jego laptopie. Domyślałem się, że nie będzie mu się chciało
czytać i poszuka filmików. Ale nie przypuszczałem nawet, że na PornHubie jest
tyle klipów wideo zatytułowanych „Bądź moją walentynką”.
- Idę na randkę – poinformował mnie Tatko następnego dnia. – Z panią Marią.
A więc pani Maria. Sąsiadka z parteru. Kobieta może już nie młoda, ale
przecież wciąż duża młodsza od Tatki. Urodą i figurą doskonale wpisująca się w
Tatkową wiedzę na temat Walentynek. Zrobiło mi się zdecydowanie zbyt gorąco i
poszedłem pod prysznic.
Tatko tymczasem wyciągnął z szafy żelazko, nienowe (kupione tanio na
wyprzedaży), ale wciąż jeszcze nie używane i zaczął prasować swoją jedyną koszulę.
Nawet nieźle mu poszło. Podobno takie harmonijki są całkiem trendy. A Tatko, który
zwykle chodził w powyciąganym t-shircie, najwyraźniej był skłonny do nie lada poświęceń.
- Pójdziemy do kina – kolejny dzień przyniósł kolejne rewelacje. I wyraźny
spadek entuzjazmu.
Jakiś czas temu zlikwidowano w
naszym mieście wszystkie małe i nierentowne kina, i otwarto multipleks. Najwyraźniej
rentowny, bo wciąż działający. Tatko w multipleksie był raz. Najpierw zemdliło
go z powodu wszechobecnego zapachu popcornu. A potem zasnął podczas trwających prawie
godzinę reklam. Do domu wrócił z bólem żołądka. Bólem głowy. I bólem
kręgosłupa. I ślubował uroczyście, że jego noga więcej w multipleksie nie
postanie.
Najwyraźniej jednak perspektywa bycia walentynką pani Marii zachwiała
jego postanowieniem. Poszedł do sklepu, kupił dwa opakowania popcornu i uprażył
oba w mikrofalówce. A potem przez dwie godziny siedział w fotelu oglądając
telewizję ‘Mango’. Z miską popcornu na kolanach. Ja w tym czasie sprawdzałem
repertuar.
- Nie jest źle – poinformowałem Tatkę. – Macie do wyboru niezły horror,
dwa blockbustery, w tym jeden superbohaterski i nawet jakąś animację, jeśli akurat
byście chcieli.
Tatko nie odpowiedział. Zbyt był skupiony na równomiernym oddychaniu w
oparach popcornu. Jak się okazało następnego dnia – zupełnie niepotrzebnie.
- Maria chce iść na „Planetę singli 3” – powiedział Tatko po powrocie do
domu.
- No nie! – dodał.
- Wszystko ma swoje granice! – krzyknął na koniec i trzaskając drzwiami, zamknął
się w swoim pokoju.
Bo Walentynki to całkiem przyjemne święto. A bycie czyjąś walentynką to
miła rzecz. Nawet jeśli rzeczywistość odbiega nieco od naszych wyobrażeń. Ale oglądanie
„Planety singli 3” to doświadczenie, na które nawet Tatko nie potrafił się zdecydować.
Szczególnie, że nie widział ani jedynki, ani dwójki.